poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pierwszy raz...

Cóż - bycie nie-do-końca-turystą niesie ze sobą wiele pozytywnych aspektów, ale wiąże się też z pewnymi konsekwencjami. Dzisiejszej nocy w naszym mieszkaniu miał miejsce pierwszy raz...

O co chodzi? Zdałem sobie z tego sprawę dopiero nad ranem - gdy z porannego drzemania wyrwało mnie wołanie do łazienki.

Co tu dużo mówić - łazienka była zalana. Na szczęście nie na tyle, żeby woda przedostała się do przedpokoju i innych pomieszczeń, ale trochę "osuszania" było.

Jak zawsze, wszyscy poszli do pracy, a kur domowy (tak - ja) został, umówiony w przerwie na spotkanie z Mileną i Władimirem - "przedstawicielami" właścicielki mieszkania.

Niewielkim problemem mógł być fakt, że nikt z pary nie mówił zbyt po angielsku, ale przecież uczę się rosyjskiego już prawie miesiąc, więc nie ma się co przejmować :) Sprawdziłem jak po rosyjsku jest "rura" i "hałas, który obudził nas w nocy" i łamanym rosyjskim z setką błędów wyjaśniłem co zaszło.

Kilka telefonów, umówiona na popołudnie wizyta "technika" i przyjazne zapewnienie, że
"вам не надо платить" i... tyle :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz