W stolicy Łotwy spotkania Couchsurfing'owe odbywają się co tydzień, zawsze w innym barze. Wczorajsze (nasze drugie) miało miejsce w czeskim pubie.
Spośród ponad 20 osób, było między innymi:
- troje Polaków, w tym dwoje prawdopodobnie dobrze Wam znanych,
- dwoje Amerykanów - jeden internetowy handlarz giełdowy, który przyjechał po raz pierwszy odwiedzić swoją łotewską rodzinę i jedna producentka filmowa od 7 lat pracująca w krajach Europy Wschodniej (ta dziewczyna zwiedzała nawet Rzeszów!),
- Argentyńczyk, który podróżuje i pisze książkę o "odnajdywaniu siebie",
- Kanadyjczyk, którego życiową pasją jest naprawianie rowerów,
- kilku Łotyszy z Rygi i okolic,
- Marokańczyk od 7 lat mieszkający w Paryżu, który przedwczoraj zwiedzał Warszawę,
- Rosjanka z Moskwy odwiedzająca swojego chłopaka - Łotysza,
- Ukrainiec z Polskimi korzeniami.
W tak zróżnicowanym towarzystwie można prowadzić naprawdę ciekawe rozmowy. Oczywiście na początku standardem jest zbiorowe odpytywanie wszystkich: "skąd jesteś, dlaczego jesteś na Łotwie, czym się zajmujesz", ale, w miarę zapoznawania się można podyskutować o prawie wszystkim - różnicach i podobieństwach językowych czy kulturowych, poszczególnych kontynentach, historii, geografii, muzyce, a nawet polityce (choć to o wiele bardziej ryzykowne niż w gronie ludzi o tej samej narodowości).
Częstym tematem takich spotkań jest przede wszystkim wspomniany wyżej język. Wczoraj dużo dowiedziałem się o podobieństwach (i ich źródłach) między polskim i rosyjskim. Można również poduczyć się ciekawych zwrotów, choć nastrój przeważnie sprawia, iż nauka dotyczy raczej słów potocznych i slangowych niż standardowych zwrotów.
Po co o tym wszystkim piszę? A no po to, żeby zapewnić, że nie trzeba jechać za granicę, żeby poznawać inne kultury, ludzi, poglądy - także w Polsce jest do tego mnóstwo okazji. Racja - głównym wymogiem i potencjalną barierą może być... język angielski.
Rzeczywiście - trzeba było znajomości języka angielskiego żeby słuchać Marokańczyka z Paryża, który przekonuje rodowitą mieszkankę Moskwy, że słowo "suka" nie jest przekleństwem w języku rosyjskim, a ewentualnie - być może - w języku polskim.
Ale nie każdy uczestnik takiego spotkania włada angielskim perfekcyjnie - wielu przychodzi, żeby się osłuchać i... uczyć.
Jakie korzyści dają tego typu spotkania?
Poza tym, że osobiście je uwielbiam, na spotkaniach Couchsurfing'u można spędzić miło czas, poćwiczyć praktycznie każdy z bardziej popularnych języków i poznać ciekawych ludzi.My na przykład poznaliśmy Александрa (Olka), z którym dziś jesteśmy umówieni na spacer z nauką rosyjskiego w tle :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz