czwartek, 16 lipca 2015

Galeria zdjęć z Wilna

Kilka zdjęć z pierwszego dnia naszej wyprawy do Wilna.




Wilno przywitało nas niesamowicie zmienną pogodą. Plac Ratuszowy około godziny 10 rano (kropi deszcz)...


Jego okolice 20 minut później...


A tuż przed 11 - leje jak z cebra, musieliśmy schować się pod dachem...


Ale to nic! Pogoda nie była w stanie przeszkodzić nam we wzięciu udziału w free walking tour :) Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc, co ważne, wielu z nich nie pokazują żadne przewodniki. Np. czy wiedzieliście, że w Wilnie jest tyle kościołów, które za czasów Związku Radzieckiego popadły w ruinę, że teraz kompletnie nie nadają się do użytkowania zgodnie z celem? I próbują zarobić na gruntowny remont, pełniąc funkcje np. wieży dla operatorów sieci komórkowych? (Na zdjęciu widać białe anteny na szczycie).



Dużo czasu spędziliśmy na terenie Republiki Zarzecza, o której w poprzednim poście pisał Mirek. Dzielnica artystów zaskakuje na każdym kroku.

Wchodząc na teren Republiki Zarzecza wita nas biały znak. Informuje nas prostymi obrazkami, że przekraczając most - granicę, zobowiązujesz się do: 
- posiadania wizy, czyli uśmiechu na twarzy; 
- ograniczenia prędkości do 20 km/h (kto widział zachowanie kierowców, gazujących na wąskich uliczkach starówki, ten zrozumie, jak ważny to punkt)
- bycia otwartym;
A w przeciwnym przypadku możesz wylądować w rzece. Proste.



Syrenka - strażnik przejścia granicznego.



Wygodne krzesełko, gdyby ktoś się zmęczył przekraczając granicę.



Uwaga! Ważna informacja! "Republika Jabłkowa. Gdzie je się tylko jabłka, gryzie tylko jabłkowe ciasta i pije tylko jabłkowy sok. Żadnych bananów, żadnych melonów, żadnych bakłażanów!" 



Konstytucja Zarzecza. Ja naprawdę chciałam zrobić zdjęcie tablicy, a wyszło selfie. A tak na marginesie, 10 lipca, środek lata, a ja w kurtce...


Tablic z tekstem konstytucji jest wiele, każda w innym języku. 




Inne ciekawe miejsca, które zobaczyliśmy w sobotę:

Kościół św. Anny. Z zewnątrz przepiękny gotyk, w środku nic ciekawego. Ciekawostką jest, że podczas przemarszu wojsk Napoleona przez Litwę, świątynia służyła jako... stajnia dla koni armii.


Obok kościoła znajduje się pomnik Adama Mickiewicza, albo, jak tutaj jest zwany, Adomasa Mickevičiusa. Generalnie nikt poza Polską go nie zna, przewodniczka wycieczki też nic o nim nie mówiła. I tylko podobno czasami Litwini śmieją się, że nasza epopeja narodowa zaczyna się od wychwalania ich kraju...


Chociaż oficjalne mapy miasta nie podają informacji o miejscach związanych z naszym wieszczem, my znaleźliśmy ich kilka. 



Kościół św. Teresy. Akurat odbywał się w nim chrzest (jak matka chrzestna mogła założyć taką sukienkę?!) a odprawiający po litewsku ceremonię ksiądz, piękną polszczyzną, okrzyczał głośno zachowującą się polską wycieczkę.


Bazylika archikatedralna św. Stanisława Biskupa i św. Władysława. Wyglądem przypomina bardziej grecką świątynię pogańską niż katolicką bazylikę.





 Wspomniany wcześniej Plac Ratuszowy.




Obowiązkowy punkt wszystkich polskich wycieczek do Wilna - Ostra Brama. Pierwszego dnia natknęliśmy się w środku na pielgrzymkę, więc nie mogliśmy dokładniej przyjrzeć się wnętrzu kaplicy.

 A tutaj kilka widów z Wzgórza Trzech Krzyży oraz Góry Giedymina.






 Jak widać tutaj, pogoda niezbyt zachęcała do wspinaczki... Ale nie poddaliśmy się!



Zdjęcia z drugiego dnia wyprawy już wkrótce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz